Z wizytą w Łańcucie

20-06-2018

Ostatnio odwiedziliśmy Zamek w Łańcucie, który przez wielu uważany jest za architektoniczną perełkę Podkarpacia. Historia Zamku sięga początków XVII wieku. Zbudowany na polecenie Stanisława Lubomirskiego, kilkakrotnie przekształcany i rozbudowywany przetrwał stulecia, a dziś stanowi bramę do przeszłości. My z racji „zboczenia zawodowego” szczególną uwagę zwracaliśmy na przepiękne piece kaflowe, których w całym zamku naliczyliśmy kilkanaście, choć podejrzewamy, że nie zobaczyliśmy wszystkich. Piece te stanowiły nie tylko źródło ciepła, ale przez swój wygląd były nieodłączną, integralną częścią każdego z pomieszczeń Zamku. Każdy zaprojektowany z pieczołowitą dbałością o każdy szczegół doskonale wpisuje się w dostojny klimat posiadłości Lubomirskich, a następnie Potockich. 

Piec kaflowy w Salonie narożnym – zbudowany na początku XX wieku

Co ciekawe Zamek w Łańcucie posiadał swój własny system ogrzewania nawiewowego, który dzisiaj nazywamy systemem DGP. Powietrze z pieców znajdujących się w piwnicach było rozprowadzane po całym zamku  przez kratki znajdujące się w podłogach (na zdjęciu powyżej po prawej stronie pieca). Jednak pomimo licznych pieców i systemu nawiewowego temperatura w Zamku Potockich utrzymywana była w granicach 13 *C, co było dla nas sporym zaskoczeniem.

Piec w Jadalni nad Bramami z XIX wieku w stylu neorokokowym. 

Potoccy umieszczali piece w prawie każdym pomieszczeniu. Sami pewnie wiecie jak nieprzyjemne jest wyjście z ciepłej wanny jeśli w łazience jest zimno. Na zdjęciu poniżej piec ze zdobionymi na różowo kaflami, który świetnie pasuje do ścian. 

Zamek w Łańcucie sprawia wrażenie labiryntu pomieszczeń, w którym bardzo łatwo traci się orientację. Trzy kondygnacje sprawiają, że podróż z kuchni do pomieszczeń sypialnych zajmuje ok. 2 minut i to pod warunkiem, że gdzieś po drodze się nie zgubimy. Kto wie, być może przyniesiony przez służbę posiłek zdążył wystygnąć i dlatego wybudowano piecopiekarnik w jednym z pomieszczeń?

Biały piec szwedzki z 1862 roku znajdujący się w Sypialni Czerwonej z miejscem na podgrzanie posiłku

Piec z jasnoniebieskich kafli w jednym z pokoi sypialnych

Obok pieców kaflowych w Zamku w Łańcucie zbudowano także portalowe, otwarte paleniska. Dominowały one głównie w salonach gościnnych, zazwyczaj w towarzystwie wysokich luster montowanych tuż nad nimi. Obowiąkowo na każdym portalu ustawiane były wazy, rzeźby lub inne ozdoby. 

Przepięknie zdobione piece kaflowe zamawiane przez Lubomirskich i Potockich były areną do popisu ówczesnych zdunów. Różnorodne formy, mnogość kolorów oraz zdobień pozwalały puszczać wodze fantazji i nie tylko cieszyły ciało poprzez dostarczania ciepła ale też oko dostarczając niesamowitego klimatu w każdym pomieszczeniu. Dzisiaj przypominają nam o bardzo zapomnianym zawodzie zduna i o tym, że kominki występowały od zawsze pod różnymi postaciami, a ogień nieodłącznie towarzyszy człowiekowi. Kiedyś klasyczne, wystawne i zdobione, dziś nowoczesne, minimalistyczne choć bardziej zaawansowane technicznie łączy jedna wspólna rzecz – zapewniają nam ekologiczne i ekonomiczne ciepło od setek lat.